Efekty bujania w obłokach
Efekty bujania w obłokach
Nie było mnie tutaj kilka miesięcy. Jednak czasem przychodzi taki moment, że większość sił trzeba przeznaczyć na jeden cel, a tworzenie własnego studia łatwe nie jest. Do blogowego pisania oczywiście powracam, zwłaszcza, że tematów jest teraz więcej niż kiedykolwiek.
Po przerwie post może trochę krótszy, ale obrazujący to, czym od października intensywnie się zajmowałam. Prowadzę treningi od 15 lat. Gdy zaczynałam, jednocześnie byłam dziennikarką i managerem muzycznym. Aktywność fizyczna była po prostu fajnym zajęciem dodatkowym, czymś, co pozwalało mi na odskocznię od siedzenia przed komputerem, ze słuchawką telefonu w jednej ręce i długopisem w drugiej. Szybko zauważyłam, że ruch jest fascynujący i zainteresowałam się formami body&mind jako tymi, które są prozdrowotne, wymagają dużej wiedzy i ciągłego zadawania pytań. Gdyby ktoś te 15 lat temu powiedział mi, że za jakiś czas będę mieć swoje studio pewnie bym się zdziwiła, choć raczej bym nie polemizowała, bo lubię robić wszystko dokładnie, a wręcz zatracać się w pracy.
Pierwsza myśl o własnym miejscu pojawiła się kilkanaście lat temu, gdy uczyłam się pilatesu na macie w szkole Open Mind. Z nieskrywaną zazdrością patrzyłam na maszyny w studiach Anety Figurskiej w Szczecinie oraz Izy Stasikowskiej w Krakowie. Wtedy pomyślałam, że będę tą, która jako pierwsza sprowadzi takie sprzęty do Lublina. To akurat mi się nie udało, bo Mariola Wentlandt otworzyła Klasyczny Pilates, a później Dorota Kretowicz Ogród Pilates – i dziś oczywiście dziękuję dziewczynom za współpracę, bo poprowadziłam u nich setki godzin.
Poleciałam więc do Bogny Janik-Forbes, by w pełni wyszkolić się w pracy na dużym sprzęcie. W australijskim Perth już wiele lat temu w pełni wyposażone studia pilates były na porządku dziennym, a dokładniej właściwie na każdym rogu – mieli je instruktorzy, fizjoterapeuci, nauczyciele pilatesu i jogi. Wydawało mi się, że w Polsce jeszcze muszą minąć lata świetlne, żeby było tak samo. Tymczasem wystarczyło jakieś 4-5 lat i studia wyrastają jak grzyby po deszczu w wielu miejscowościach. Tylko zawsze wydawało mi się, że to jeszcze nie ten moment, że jeszcze potrzeba czasu itd. Wytłumaczenia, argumenty i wymówki potrafię tworzyć na zawołanie. I choć nie decydowałam się na swoje studio, nie marnowałam czasu – szukałam swojej drogi odwiedzając różne miejsca, prowadząc tysiące rozmów z innymi instruktorami, a przede wszystkim ze swoimi klientami. Chciałam stworzyć coś, co spełni moje oczekiwania w… przynajmniej 100 procentach. Zależało mi na miejscu, które będzie zupełnie inne od wszystkich. Przez lata tworzyłam listę plusów i minusów – zarówno pod kątem tego, co ma poczuć osoba ćwicząca, ale też ja jako nauczyciel ruchu, bo mój komfort jest równie ważny, dopiero wtedy mogę holistycznie podejść do klienta. Zależało mi również na wyszkoleniu kadry od podstaw, w pewnej konkretnej filozofii dotyczącej tego, jak ciało powinno funkcjonować i w jaki sposób chcemy prowadzić treningi. Brzmi poważnie? Niekoniecznie. To wszystko było moje bujanie w obłokach, ale takie, które można wcielić w życie.
Perfekcjonizm i indywidualizm pomagają i przeszkadzają jednocześnie. Wspaniale jest wiedzieć czego się chce, ale w zetknięciu z rzeczywistością realizacja bywa trudniejsza. Z drugiej strony, gdy na początku października podjęłam decyzję, że koniec z fantazjowaniem, czas na działanie, wszystko poszło gładko. Zobaczyłam lokal – pierwszy, który się trafił – i od razu wiedziałam, że to jest to. W ułamku sekundy wiedziałam, gdzie stanie reformer, gdzie cadillac, w którym miejscu będą maty. Jednak najważniejszych było kilka elementów. Po pierwsze cisza – bezwzględna. Nie zdradzę wielkiej tajemnicy, gdy powiem, że w pierwszej wersji nazwy studia słowo cisza się pojawiało. Praca z własnym ciałem to także praca ze swoimi myślami, a przede wszystkim potrzeba skupienia i koncentracji. W dodatku na co dzień mamy do czynienia z tyloma bodźcami, że znalezienie spokoju jest szalenie trudne. Czuję ogromną satysfakcję, gdy po treningu klienci zostają w studiu by w pełnym relaksie poczytać książkę. Co ważne, zaraz obok studia mamy las, a więc uspokajającą zieleń i dźwięki natury oraz możliwość spacerów. To, co było dla mnie najtrudniejsze przez lata to prowadzenie treningów, w sytuacji, gdy ktoś miał zajęcia w tym samym czasie w jednej sali ze mną. Trening personalny jest dla mnie formą lekko ekskluzywną, ale przede wszystkim pozwalającą na kontakt i budowanie relacji. Jeżeli mam coś zmienić w czyimś ciele, zrozumieć skąd się biorą napięcia, dlaczego pewne partie ciała są słabsze, muszę mieć przestrzeń na rozmowę, obserwację i dowolny wybór sprzętu, na którym w danym dniu chcę pracować.
Jednocześnie Esencja to studio (nie tylko) pilates. Nie chcę zamykać się w jednej metodzie, skoro mam o wiele szerszą wiedzę. Pilates to podstawa mojej pracy, ale to tak jakby układać puzzle i kilku by brakowało. Tymi dodatkowymi kawałkami, dzięki którym powstaje obraz jest relaksacja, oddech, praca powięziowa i Zoga. Ponadto mój zespół tworzą cztery różne osobowości. Z fizjoterapeutką i instruktorką Agnieszką Targońską współpracuję od lat, razem tworzymy program online Fit Therapy i doskonale się uzupełniamy. Agnieszka ma nieco bardziej fitnessowe podejście do ruchu, więc odpowiada „za wycisk”, a jednocześnie ma nieskończoną wiedzę terapeutyczną z zafiksowaniem na kwestiach neurologicznych. Dlatego w Esencji ma gabinet masażu i pomaga, gdy ruch trzeba uzupełnić czymś więcej. Z kolei Karolina Nieckarz i Dagmara Misztal to nieco młodszy narybek, ale pod moimi skrzydłami od samego początku – dziewczyny szkolą się nieustannie u Bogny Janik-Forbes i Magdy Nowak. Karolina specjalizuje się w treningach z kobietami w ciąży, po porodach oraz seniorami, a Dagmara w stretchingu. Jak sama nazwa studia wskazuje Esencja to istota, sens – w taki sposób patrzymy na ruch. Nie ma ćwiczeń przypadkowych, które „ładnie wyglądają”, wszsytko jest przemyślane i ma wyjaśnienie, musi być dopasowane do danej osoby, jej schorzeń, możliwości a nawet samopoczucia danego dnia. Oczywiście Esencja kojarzy się też z herbatą, więc można skosztować herbat z całego świata, bo czas na rozluźnienie i brak pośpiechu jest kluczowy w znalezieniu balansu.
Wymarzyłam sobie, że moje studio będzie miejscem na warsztaty i szkolenia. Dlatego odbywają się tu wydarzenia Harmonii Ruchu (nie tylko dla instruktorów), ale zapraszam też nauczycieli pilates np. Magdę Nowak.
Patrząc na efekty powoli zapominam o kilku nieprzespanych nocach, wielu kilometrach wykonanych w celu zakupu mebli i detali, rozmowach o tym, żeby wszystko przybyło na czas. Sporo w tym tekście autopromocji, ale wierzę, że w Esencji również znajdziecie to, czego poszukujecie. I cóż, cieszę się, że udało mi się zrealizować moje wieloletnie marzenie. Zatem zapraszam.
Z przyjemnością przeczytałam ❤ szanuję Cię, za profesjonalizm i indywidualizm, za to, ja traktujesz każdego człowieka…. z całego serca cieszę się, że udało Ci się zrealizować marzenie, jakim było własne studio. Wiele lat na to pracowałaś. Życzę Ci wszystkiego dobrego, rozwijaj swoją pasję i bądź z nami???? Pozdrawiam
Ps. Dziękuję, że jesteś