5 (i trochę więcej) najlepszych książek roku

Koniec roku zazwyczaj wiąże się z podsumowaniami. Mogłabym pokusić się o refleksję dotyczącą mijających miesięcy w kontekście wpływu pandemii na pracę instruktora, czyli ponarzekać lub napisać elaborat o tym jak w takich czasach potrzebny jest ruch. Jednak najzwyczajniej mi się nie chce. Wolę poszukać pozytywnych aspektów, a wbrew pozorom znalazły się trzy.
– Po pierwsze: okazało się, że da się skutecznie prowadzić zajęcia online. Oczywiście, nie zastąpią treningu na żywo, ale są formą, z której można skorzystać.
– Po drugie: udało mi się zdalnie wziąć udział w szkoleniach i warsztatach, na które wcześniej musiałabym pojechać nie tylko do innego miasta w Polsce, ale też zagranicę. Tu również wersja online nie jest idealnym rozwiązaniem, ale mimo wszystko pozwala poszerzyć wiedzę.
– Po trzecie: można było przeczytać więcej książek.

I właśnie tym ostatnim chcę się dzisiaj zająć, bo jestem niepoprawnym molem książkowym. Jeszcze rok się nie skończył, a przeczytałam około 90 pozycji specjalistycznych i „rozrywkowych”. Zatem wszystkich nie wymienię. Choć może taka lista tytułów z jednozdaniowym opisem byłaby ciekawa? Jeśli tak, dajcie znać. Oczywiście nie da się nadążyć za wszystkimi nowościami, zwłaszcza kiedy warto nadrobić zaległości z lat poprzednich. Dlatego wybór jest subiektywny, związany z moimi zainteresowaniami dotyczącymi ludzkiego ciała. Kolejność przypadkowa, bo każda z książek dotyczy nieco innego tematu i skierowana jest do innych czytelników.

1. „Wdech – Wydech. Jak dodać otuchy ciału w stresie” D. Milka, M. Jachacz-Łopata. Pierwsza myśl na temat tej książki: jest ładna i kobieca. Podaję ją w tym zestawieniu nie dlatego, że przynosi odkrywczą wiedzę, ale dlatego, że już samo czytanie wpływa uspokajająco. Tu nie bez znaczenia są ilustracje i zdjęcia nawiązujące do natury. Autorki opisują różne formy relaksacji i rozluźnienia ciała w bardzo przyjemny sposób. Zwracają uwagę na cykl menstruacyjny kobiety, rytm dobowy, profilaktykę zdrowotną, zmysły. Wyjaśniają, że stres może mieć też pozytywny i motywujący wpływ na organizm, zachęcają do poszukiwania harmonii w różnych dziedzinach życia – nie tylko podczas treningu, ale np. robienia porządków w szafie czy zakupów. Książka dla każdego.

okładka książki "Wdech-Wydech"

 

2. „Anatomia Pilatesu” R. Isacowitz, K. Clippinger. Publikacja nie jest nowością, ale w polskim tłumaczeniu owszem. Dlaczego to tak ważna pozycja? Bo polskich książek o metodzie Pilatesa jest niewiele (choć stopniowo się to poprawia), a tu w dodatku opisane mamy każde ćwiczenie z dokładną ilustracją, które mięśnie pełnią funkcję pierwszorzędną, a które drugorzędną. Ponadto znajdziemy szczegółowe wskazówki techniczne oraz wersje łatwiejsze i trudniejsze. Nie brakuje też teorii dotyczącej kluczowych zasad metody Pilatesa, mechaniki oddychania, pracy stawów i mięśni oraz budowy i nieprawidłowości ustawienia kręgosłupa. Przewodnik w swojej biblioteczce powinien mieć każdy nauczyciel Pilates, ale i każdy, kto systematycznie ćwiczy. Czasem obejrzenie ilustracji pomoże otworzyć jakieś zamknięte dotychczas furtki. Jedyna uwaga może dotyczyć zbyt dosłownego tłumaczenia, bo „Control Balance” jest tutaj „Kontrolą Równowagi”, „Spine Strech” to „Rozciąganie Kręgosłupa”, „Double Leg Stretch” to „Rozciąganie Obu Nóg”. Wiadomo, że w Polsce często mówimy o setce czy foce, ale niektóre ćwiczenia po nadaniu im polskiego nazewnictwa mogą brzmieć myląco dla osób, które po prostu Pilates praktykują. Szkoda, że nie pozostawiono choć w nawiasie oryginalnego nazewnictwa.

okładka książki Anatomia Pilatesu

 

3. „Oddech w stresie” S. Osipiuk-Sienkiewicz – jedyny e-book w zestawieniu. W poradnikach czasem zdarza się, że wstęp teoretyczny jest tak długi, że trudno dotrwać do praktycznych wskazówek. Sandra Osipiuk znalazła idealną proporcję. W jasny sposób wyjaśnia czym jest oddech, jak zachowuje się w połączeniu ze stresem, co się dzieje z układem nerwowym i podaje mnóstwo ciekawostek dotyczących przepony. Teoria jednak łączy się z praktyką i przykładami z życia. Co ciekawe, autorka dopasowała konkretne ćwiczenia do poszczególnych problemów np. emocje, bezsenność, ataki paniki, ważne wydarzenia, problemy w związku, koncentracja. Dlatego e-booka polecam i instruktorom i osobom, które chcą oddychać funkcjonalnie. Co kilka stron pojawia się zielona kropka – patrząc na nią trzeba wykonać świadomy oddech. A jak oddychasz w tym momencie? Czy w ogóle się nad tym zastanawiasz?

okładka ebooka Oddech w stresie

4. „Pussy joga” C. Berlin. Temat wciąż kontrowersyjny i taki, o którym mało się mówi. Owszem, coraz częściej wspomina się o dnie miednicy, problemach z nietrzymaniem moczu, bolesności podczas stosunku, „gazach” z pochwy itd. Jednak wciąż jest to krępujące. W tej książce Coco Berlin opowiada o „tych sprawach” w bardzo przystępny sposób, odbiór w dodatku ułatwiają przepiękne ilustracje autorstwa Heike Kmiotek. Jednocześnie książka jest poradnikiem jak trenować. Z pozoru zestaw ćwiczeń jest bardzo prosty, ale tak naprawdę trzeba dobrze się skoncentrować. Autorka przez lata zajmowała się tańcem orientalnym, więc wykorzystuje wszelkie kocie ruchy, krążenia biodrami i inne zmysłowe ruchy, a to dla osób prowadzących np. siedzący tryb życia wcale takie proste nie jest. Ponadto „Pussy Joga” to książka o świadomości – bez technik mindfulness nie uda się rozluźnić okolic dna miednicy, a trzeba przyznać, że autorka wymyśliła sporo ciekawych wizualizacji (chociaż może „budzenie naszej śpiącej królewny” nie wszystkim przypadnie do gustu).

okładka ksiązki Pussy Joga

 

5. „Dno miednicy. Fizjologia, patologia, diagnostyka i leczenie” R. Tanzberger, A. Kuhn, G. Mobs, U. Baumgartner. Cegła – prawie 500 stron konkretnej wiedzy. Książka, której na polskim rynku zdecydowanie brakowało (choć w języku niemieckim dostępna od wielu lat). Temat dna miednicy pojawia się coraz częściej w różnych aspektach, a zarówno ćwiczący na zajęciach fitness jak i pacjenci u fizjoterapeutów mają mniej obaw, by o tym rozmawiać. Książka to kompendium wiedzy dotyczące schorzeń związanych z dnem miednicy u kobiet i mężczyzn na różnych etapach życia (dzieci, ciąża, połóg, osoby starsze), w odniesieniu do licznych badań i przypadków. Z wieloma schorzeniami instruktorzy ruchu nie będą mieć do czynienia w pracy z klientem, ale warto się zapoznać chociażby po to, by zrozumieć, że problematyka związana z dnem miednicy to nie tylko kwestie dotyczące nietrzymania moczu. Duża część książki poświęcona jest anatomii funkcjonalnej, ale też treningowi i terapii. Zdecydowanie dla specjalistów.

okładka książki Dno Miednicy

Oprócz literatury specjalistycznej, czy tej po prostu związanej z ruchem i ciałem człowieka, w tym roku kilka książek zrobiło na mnie wrażenie i serdecznie je polecam. O nich trochę krócej, bo nie o tym jest blog, ale zapraszam do lektury, podczas której będzie można się zrelaksować. Ten rok upłynął mi głównie pod znakiem kryminałów, ponieważ w Polsce w ostatnich latach mamy znakomitych autorów. Aczkolwiek to nie ci najpopularniejsi tym razem mnie zachwycili.

Mieczysław Gorzka i cykl „Cienie przeszłości” (w tym roku ukazał się trzeci tom: „Totentanz”) to kryminały, które pełne są zwrotów akcji i dzięki temu trudno domyślić się rozwiązania. Główny bohater musi się zmagać nie tylko z bieżącymi morderstwami, ale i prześladującą go przeszłością z zaginionym bratem bliźniakiem i diabłem/duchem, który chodzi po sadzie w jego rodzinnej miejscowości. Czyta się błyskawicznie.
Kolejna książka, której nie można pominąć w tym roku to „Wiosna zaginionych” Anny Kańtoch. Autorka to za każdym razem dla mnie pewniak, a jak jeszcze akcja dzieje się w katowickim Nikiszowcu z nawiązaniem do tajemniczego zaginięcia w górach sprzed kilkudziesięciu lat, to już w ogóle majstersztyk. Nie zdradzam fabuły. Polecam tym, którzy lubią kobiece, niesztampowe bohaterki i dziwne zbiegi okoliczności.
Kryminalny debiut tego roku to „Odmęt” Jacka Łukawskiego. Klimat prowincji, legendy i główny bohater z nieodgadnioną przeszłością – czekam na dalszy ciąg.

I już mniej rozrywkowo. Tu w tym roku wygrywa wydawnictwo Czarne i literatura faktu. Obok dwóch książek nie da się przejść obojętnie. Choć ich okładki są czarno-białe, to dobitnie treść pokazuje, że świat ma tysiące odcieni szarości.
„Wieczny początek” – Beata Szady. Ile razy słyszę, że ktoś jedzie na Mazury, a tak naprawdę na Warmię, z uporem maniaka prostuję błąd. Czy ten podział jeszcze dla kogoś ma znaczenie? Czy w powszechnej świadomości jest czytelny? Pierwsze skojarzenia to jeziora, zamki i lasy, tymczasem historia tego regionu jest niezwykła, wielokulturowa i z niektórymi mieszkańcami obeszła się bardzo brutalnie.
„Kajś” – Zbigniew Rokita. Górny Śląsk – podobnie jak autor wciąż mam wrażenie, że dzieje tego miejsca są niezrozumiałe, obrośnięte stereotypami. To książka o poszukiwaniu tożsamości poprzez wgląd w życie swoich przodków, kiedy jeden dziadek (bądź pradziadek) walczył o polskość w Powstaniach Śląskich, a drugi walczył w Wehrmachcie, gdy jedna babcia mówiła po niemiecku, druga po śląsku, a ciocia po polsku, gdy trzeba było wykazywać korzenie niemieckie, a po kilku latach zupełnie odwrotne itd. Historie jakże mi bliskie i jak skomplikowane.

Marta za dwoma stosami różnych książek

Więcej o książkach związanych z ciałem piszę w cyklu Biblioteczka Harmonii Ruchu oraz o książkach przeróżnych na Instagramie (@marta_szczecina).

Możesz opublikować komentarz