Kwiaty, zapachy, kolory – liczy się każdy szczegół

Po wakacjach na treningi wracają osoby, które nie ćwiczyły od miesięcy, a nawet lat. W związku z tym we wrześniu zaniedbałam bloga, ale obiecuję poprawę.

Dziś wpis lekki i przyjemny: o tym, że miejsce, w którym trenujemy również ma wpływ na motywację, bo jeżeli chodzimy gdzieś z przyjemnością to z większą chęcią będziemy tam ćwiczyć. Proste? Tylko jak znaleźć takie miejsce? Czasem liczą się detale, na które być może świadomie nie zwracamy uwagi: kolor ścian, rozmieszczenie okien, rodzaj wykładziny na podłodze, temperatura, materiał z jakiego są zrobione hantelki czy rollery.

Mam tyle szczęścia, że pracuję w kilkunastu miejscach, więc każdy może wybrać to, czego chce: od treningu solo w studiu Pilates lub online przez małe grupy, kameralne zajęcia w klubach fitness aż po ćwiczenie wśród większej ilości osób na przykład w ośrodkach kultury. Wrzesień to chaos, w którym coraz częściej obserwuję ciekawe zjawisko: niektórzy sprawdzają trzy, cztery miejsca i w końcu wybierają jedno. W dużym stopniu znaczenie mają: cena karnetu czy pojedynczych zajęć, łatwość zaparkowania, miła obsługa na recepcji, dogodne zasady podczas zapisywania się, przejrzysty regulamin, godziny zajęć czy odległość od domu lub pracy. Choć przyznaję, że w przypadku tego ostatniego czasem przecieram oczy ze zdumienia. Zdarza się, że niektórzy rezygnują z zajęć w jednej lokalizacji, bo druga jest o 200-300 metrów bliżej domu. Wiem, że czas jest na miarę złota, ale pamiętajmy, iż wybieramy się na zajęcia ruchowe, a spacer jest jak najbardziej zalecany (nawet jeśli pogoda jest jesienna). Naprawdę efekt treningowy będzie mizerny, jeśli i tak większość dnia spędzamy siedząc (w dodatku w zamkniętych pomieszczeniach) i unikając ruchu. Jednak powracając do tematu, pomińmy praktyczne aspekty wyboru miejsca, bo są jeszcze inne czynniki, które sprawiają, że w danej lokalizacji czujemy się lepiej. Czy w ogóle zastanawiamy się nad tym dlaczego w jednym klubie ćwiczy się przyjemniej, a w drugim mniej? Wiadomo, efektywny trening można wykonać wszędzie nie patrząc na to, czy mamy do wykorzystania najnowocześniejszy sprzęt. Liczy się atmosfera i trener, któremu możemy zaufać, bo posiada odpowiednią wiedzę i doświadczenie (plus osobowość). To nie podlega dyskusji. Natomiast mało kiedy uświadamiamy sobie jak ważne jest samo miejsce, w którym mamy bądź co bądź spędzić trochę czasu. Jednocześnie powinien to być czas na relaks – może niekoniecznie dosłowny, bo trudno o nim mówić, gdy wylewamy hektolitry potu, ale chodzi o to, by oderwać się od codziennych obowiązków i znaleźć chwilę dla siebie. Zapytałam Was na Facebooku na co zwracacie uwagę. W większości pisaliście o tym, że liczy się trener, poza tym czysta i wywietrzona sala oraz muzyka. A co oprócz tego? Oto kilka odpowiedzi:

„Albo na świeżym powietrzu gdzie jest dużo zieleni albo na przytulnej sali ze świecami i przyciemnionym światłem i pięknym zapachem.”

„W ciepłych miesiącach zdecydowanie na dworze, wiatr we włosach, zapachy ziemi, trawy, kwiatów. Jak jest zimno to kameralne studio albo… w domu. Niestety brak sprzętu sprawia, że chodzę na siłownię.”

„Lubię jak jest trochę drewna na sali i sporo luster. Fajnie jak są okna. Nie cierpię jak klimatyzator jest tak zamontowany że czuć zimny powiew na skórze.”

„Mnie się w klubie najlepiej ćwiczy. W domu to nie to samo czy na dworze. Musi być lustro, człowiek musi się widzieć czy prawidłowo stoi i wykonuje ćwiczenia. Dla mnie osobiście tylko klub fitness.”

„W lecie na trawie, gdzie jest dużo drzew i oczywiście daleko od aut. A jeśli chodzi o salę to lekko przygaszone światło, niekoniecznie z dużą ilością luster. Raczej niewielkie pomieszczenie, w kameralnym gronie. A wystrój – na pewno nie typowy industrial, raczej coś „domowego”. Do tego spokojna, relaksująca muzyka, mogą być delikatne bębny, flety i dzwonki.”

„Jeżeli robię trening sama dla siebie to nie ma dla mnie wielkiego znaczenia gdzie. Potrafię się wyłączyć z otoczenia i robić swoje. Lubię czuć ruch, a do tego trzeba się skupić, więc staram się być w swoim świecie. Ważny jest za to dla mnie wygodny, niczym nieskrępowany strój. Z rzeczy, które na pewno by mi przeszkadzały to jakiś nieprzyjemny zapach. Jeśli robię trening dla Podopiecznych to lubię dobrą muzykę. Tak, żeby mobilizowała do pracy, albo wyciszała – w zależności od rodzaju zajęć. To bardzo pomaga. No i ważna jest atmosfera. Powinniśmy się czuć komfortowo – zarówno ćwicząc w grupie jak i indywidualnie.”

„W suchą i słoneczną pogodę zdecydowanie wolę ćwiczyć na dworze, w otoczce zieleni, pod dźwięki przyrody zamiast muzyki. Natomiast gdy okoliczności nie pozwalają na taki trening, najlepszą opcją dla mnie jest trening w domu, przy oknie. Sprzyjają mi zapachy olejków (mandarynu i bergamotu). Kadzidełka rzadko wybieram, jedynie podczas niektórych treningów mentalnych, i staram się dodać do nich liść laurowy, który oczyszcza powietrze i nie pozwala na „zamulenie się”.”

Ważne są zmysły. Dominuje wzrok, bo przecież najpierw oceniamy wszystko wizualnie: wystrój, sprzęt do ćwiczeń, czystość pomieszczeń, przestrzeń. Choć będą osoby, dla których kluczowy będzie zapach. I nie chodzi wcale o to, że ktoś ma ochotę zaraz po wejściu do studia/klubu czuć mocny aromat odświeżacza powietrza – to również może być nieprzyjemne i drażniące doznanie. Bardziej chodzi o przewietrzone pomieszczenie, w którym nie będzie zapachu potu, wilgoci i po prostu duchoty. Choć oczywiście dyskretne dyfuzory, kominki zapachowe czy skroplenie olejkami eterycznymi nie zaszkodzi. Tylko trzeba pamiętać, żeby dostosować zapach do rodzaju treningu, który chcemy wykonać. Lawenda i melisa uspokoją, cytrusy i mięta mogą orzeźwiać i dodać energii, a cynamon czy goździki zapewne przydadzą się w chłodniejsze dni. Warto oczywiście zwracać uwagę na naturalne składniki w olejkach czy świecach zapachowych oraz na indywidualne upodobania. To, że ktoś lubi aromat drzewa sandałowego nie oznacza, że komuś innemu nie będzie on przeszkadzać. Podobnie będzie z kolorami. Kiedyś sprzęt na siłowni kojarzył się z czernią i metalem, na zajęciach fitness najbardziej barwnym elementem bywały duże piłki. Obecnie kolory można wybierać w nieskończoność. Tam, gdzie mam możliwość decyduję się na zielenie, bo to harmonia, natura i uspokojenie, a więc coś co znakomicie sprawdza się w treningach body&mind. Do relaksacji i medytacji nadają się fiolety. Jeżeli chodzi o strój do prowadzenia zajęć stawiam na czarny i szary – jako wyraz profesjonalizmu, bo to nie ja mam być w centrum uwagi, a klient i nie ma tu znaczenia to, co założyłabym w życiu prywatnym. Choć pozwalam sobie na kompletną ekstrawagancję w skarpetkach o rozmaitych wzorach lub przedstawiających całe historyjki (wtajemniczeni pamiętają opowieść o morderczym morsie). Natomiast wybierając się na trening po pierwsze warto zwracać uwagę na to, co wygodne (materiał przyjemny dla ciała i „oddychający”), a barwy dobierać tak, żeby czuć się komfortowo. Czasem mogą przeszkadzać detale: niewygodne zapięcie stanika, guziki, zapach linoleum podczas ćwiczeń na macie, światło, które świeci prosto w oczy. A co mają powiedzieć osoby z synestezją, dla których na przykład konkretne słowo może kojarzyć się z danym kolorem?

Bardzo często wspominacie o tym, jak ważne podczas treningu są lustra, a wbrew pozorom nie jest to tak jednoznaczne. Gdy zaczynamy uczyć się ruchu, chcemy skorygować wzorce, zadbać o precyzję – lustra będą niezastąpione. Dzięki nim szybko poprawimy uciekające kolana, zobaczymy, że nasz koci grzbiet bywa płaski, a jeden bark często mamy wyżej niż drugi. Natomiast nauczyciele metody Pilatesa często przypominają, że jej twórca mówił, iż ruch mamy przełożyć na codzienność i jeśli idziemy ulicą to nie mamy możliwości przeglądać się w lustrze. Chodzi o to, by mieć taką świadomość ciała, aby to czego nauczymy się podczas treningu móc przenieść do życia poza klub fitness czy studio. Lustra mają też kilka innych zalet: dają wrażenie, że przestrzeń jest większa, a w małych pomieszczeniach to ważne. Ponadto zdarza się, że niektóre lustra… wyszczuplają. W jednym z miejsc, w których prowadzę treningi uczestnicy zawsze wybierają ten fragment sali, w którym odbicie wysmukla (niestety nie ma chętnych do ćwiczenia tam, gdzie lustro lekko „pogrubia”). Swoją drogą, w tym aspekcie można pobawić się też światłem. Ponadto może się zdarzyć, że dla kogoś ćwiczenie przed lustrem będzie nieco onieśmielające.

Dlaczego w lecie spędzamy tak mało czasu na zajęciach w klubach? Bo zazwyczaj chcemy przebywać na łonie natury: na rowerze, nad morzem, pływając w jeziorze czy spacerując po górach. Są badania (TUTAJ), które potwierdzają, że patrzenie na wieżowce może doprowadzać na przykład do bólu głowy. Nasz mózg bywa analityczny, więc lubi dostrzegać wzory, linie, ale bez przesady. Zdecydowanie lepiej odpoczywamy patrząc na nieregularne kształty takie jak drzewa, kwiaty, góry. W tym ostatnim przypadku odpoczywa też wzrok, ponieważ w XXI wieku często patrzymy na przedmioty, które są blisko: ekran komputera, telewizor, budynki, książki. Dlatego patrzenie w dal na górskie szczyty może stanowić świetny odpoczynek od codzienności. Tak samo przyjemne może okazać się spacerowanie nad morzem i wypatrywanie statków gdzieś daleko na horyzoncie. Natomiast o ile łagodne fale mogą wpływać uspokajająco, tak sztorm może budzić niepokój, zwłaszcza, że łączy się z wiatrem. Wcześniej wspominałam o lustrach i one również mogą dawać poczucie przestrzeni – dobrze ustawione pozwolą też na oderwanie wzroku. Aczkolwiek zdecydowanie lepszym rozwiązaniem byłoby ćwiczenie na tarasie lub duże okna z widokiem na ocean, las. Dlatego też czasem warto w studiu treningowym umieścić rośliny – niektóre z nich mają dobroczynne działanie np. skrzydłokwiat oczyszcza powietrze. Natomiast będą też osoby, które podczas ćwiczeń wybiorą industrialny klimat: surowe wnętrze, dużo szkła i metalu, bo to pozwala lepiej się skoncentrować na zadaniu.

Mam nadzieję, że dzięki temu wpisowi choć przez chwilę pomyślisz o tym, co lubisz. Warto czasem wprowadzić drobną zmianę do treningu i efekt będzie znaczący. Zawsze łatwiej znaleźć motywację wtedy, gdy gdzieś czujemy się dobrze. Choć całym sercem wierzę, że tam, gdzie w różnych lokalizacjach są niedoskonałości wybierzesz nauczyciela ruchu/trenera/instruktora, który będzie miał odpowiednie kompetencje i wiedzę.
marta ćwiczy w lesie

Możesz opublikować komentarz