Pilates jest dla każdego

Od kilku lat Pilates dynamicznie rozwija się w Polsce, powstają nowe studia, choć często jeszcze dość kameralne. A jak wygląda to na świecie? W Australii Pilates modny jest od lat. Jednak teraz pojawił się nowy trend: sieciówki z reformerami. Rozmawiam o tym z Bogną Janik-Forbes, nauczycielem z ponad 20-letnim doświadczeniem i szkoleniowcem.

Gdy byłam u Ciebie prawie trzy lata temu, jadąc autobusem przez Perth mijałam ciągle studia Pilates. W Polsce w tej chwili jeszcze nie do pomyślenia! Jak jest teraz?
Rozwinęło się jeszcze bardziej. Mamy w tej chwili dwie czy trzy firmy, które „opanowały” całą Australię na zasadzie sieciówek bądź franczyzy. Tam odbywają się treningi na przynajmniej kilkunastu reformerach. Zawsze będą ludzie, którzy potrzebują prywatnych zajęć, bo na grupowych pewnych rzeczy w ciele zmienić się nie da. Jednak treningi na iluś reformerach jak najbardziej mają sens. Ucząc wykonywać footwork jedną osobę czy grupę 10-osobową na tym sprzęcie – robię to tak samo. Jeśli ktoś zdrowy przychodzi na takie zajęcia, będę uczyła identycznie bez zależności od liczby osób. Różnica jest taka, że Pilates staje się bardziej dostępny dla większej ilości ludzi – i mogę mieć 10 czy 15 osób na jednej godzinie w zależności od tego ile będę mieć sprzętu. Patrząc pod kątem biznesowym lepiej na tym wyjdę niż mając w ofercie tylko treningi personalne lub duety. I przy okazji jestem w stanie stworzyć fajną społeczność.
Niedawno przeniosłam się ze studiem do innego miejsca i tę przestrzeń, gdzie byłam wcześniej już wynajęto pod kolejne studio Pilates. Czyli na powierzchni pół kilometra w tej dzielnicy jest 6 studiów Pilates, w tym: sieciówka, Pilates klasyczne, Pilates rehabilitacyjne, Pilates grupowe Mat, Pilates grupowe na reformerach/macie i prywatne, oraz kolejne na reformerach, macie. A kawałek dalej są znowu dwa studia rehabilitacyjne powiązane z fizjoterapią. W każdej dzielnicy, gdzie są centra handlowe rozwinęły się sieciówki pilatesowe, które mają co najmniej po 10-15 reformerów. Rozszerzają się na całe Perth. Zatrudniają wielu instruktorów. W międzyczasie pojawiło się też sporo mniejszych, kameralnych miejsc, które również oferują zajęcia grupowe, tylko mają np. 5-6 reformerów.

mapa perth z zaznaczonymi studiami

Mapa Perth z oznaczonymi studiami Pilates.

 

Jak to wygląda w sieciówkach? To są tylko reformery czy na przykład jeszcze 10 cadillaców?
Tylko reformery oraz magic circles i ciężarki. Zajęcia trwają 50 minut. 10 minut jest na to, by zejść ze sprzętu, umyć go i od razu wchodzi następna grupa.

Można robić na reformerze lekcje o różnym stopniu zaawansowania, nawet grupowo. Tylko czy to ludzi rozwinie skoro nie ma tam nawet ćwiczeń na macie lub innym sprzęcie?
Dlatego mówię, że to taki trochę fitnessowy Pilates. To nowy trend, a może i młode pokolenie? Teraz rezultat chce się osiągnąć szybko w krótkim czasie. Dlatego do reformerów dokłada się magic circles i hantelki w celu podniesienia poziomu trudności. Oczywiście są też klasy cardio-wytrzymałościowe oraz bardziej rozciągające.

Jeśli ktoś poszukuje dla siebie rozwoju, chce podejść do tematu kompleksowo to chyba jednak nie będzie wybierał takich sieciówek?
Myślę, że to też jest trochę zależne od pewnej mody. Ludzie teraz zobaczyli, że w taki sposób mogą ćwiczyć Pilates taniej. Tam wszystko działa na zasadzie członkostwa (membership). Zatem masz do wyboru dużo zajęć – od szóstej rano, z małą przerwą koło dwunastej na lunch, a później od 16 aż do 20. Bardzo często mniejsze biznesy pilatesowe nie były w stanie się utrzymać i zaczęło to lekko podumierać. W Australii też było tak, że skoro instruktor się szkolił za duże pieniądze to cena personalnego treningu również była wysoka. Pilates był więc dla bardziej zamożnych. Myślę, że dlatego pojawiły się zajęcia grupowe, które stały się dostępne dla wszystkich. Zmienił się model biznesowy, a otwarcie sieciówek pokazuje, że ludziom to odpowiada. Płacą na przykład 50 dolarów australijskich (AUD) za tygodniowe członkostwo, mając dostęp do zajęć przez 7 dni, a nie 50 AUD za jedną półprywatną lekcję.
Uważam też, że lekcje prywatne i półprywatne będą istnieć nadal ponieważ cały sprzęt w studio jest „do doświadczenia”. Pilates to nie tylko mata czy reformer. Na treningu personalnym dokładniej możemy wszystko wytłumaczyć, czy poprowadzić klienta w zależności od jego dysharmonii mięśniowej, pomóc zrozumieć ruch, czego nie da się tak perfekcyjnie zrobić w dużej grupie.
Popularność zajęć grupowych na reformerach otworzyła drzwi klientom do bardziej regularnej praktyki oraz takiej, na którą ich stać. Nasze oczekiwania oraz nauczanie musi się zmienić. Wielu bardzo dobrych instruktorów w studio Pilates nie będzie dobrymi nauczycielami zajęć grupowych. Tak więc dla instruktorów to też wyzwanie, aby ciekawie poprowadzić zajęcia grupowe, nie zamęczyć grupy nadmiarem informacji czy wymaganiami technicznymi. Nie można oczekiwać, że klient od razu będzie w stanie wszystko poprawnie wykonać. Najlepiej byłoby przepracować z nim każdy wzorzec ruchowy indywidualnie. Na zajęciach grupowych to rozciągnie się w czasie.
Lekcje grupowe na reformerze czy macie są także łatwiejsze do poprowadzenia. Najtrudniejsze są zajęcia półprywatne, bo nauczyciel musi mieć niesamowitą umiejętność kontroli każdego klienta w innym zakresie.

Czy w tych sieciówkach prowadzony jest klasyczny order?
Nie, bo gdyby był tylko klasyczny order ludzie zaczęliby się nudzić. Klienci chcą różnorodności. Dużo osób funkcjonuje w „systemie sympatycznym”, szuka urozmaiceń. Tak więc na zajęciach grupowych na reformerach bardzo dużo nowych ćwiczeń jest tworzonych, a tego nie było w orderze klasycznym. W klasycznej formie nie byliśmy w stanie dotrzeć do takiej liczby ludzi w studiach Pilates. Wymagało to pewnego stopnia profesjonalizmu, aby opanować do perfekcji pewien order ćwiczeń. Amatorom szybko się to nudzi i już chcą czegoś innego. Z kolei na grupowych zajęciach odnajdują się świetnie, bo wszyscy jednocześnie robią to samo, więc ich mózg cały czas dostaje bodziec, a każda sesja jest inna. Na sesjach półprywatnych, klienci byli czasami pozostawieni samym sobie, gdy nauczyciel podchodził do innych osób, by je skorygować lub wytłumaczyć jakieś konkretne ćwiczenie. Joseph Pilates też prowadził swoje studio na zasadzie sesji otwartych, gdzie klient mając zdjęcie ćwiczeń na ścianie po prostu je wykonywał.

Ile osób maksymalnie jest na Twoich półprywatnych treningach?
Trzy lub cztery. Dostosowuję trening do klienta w zależności od jego potrzeb np. problem z barkiem u jednej osoby, u kogoś innego ze stawem krzyżowym, a u kolejnej osoby wykonujemy klasyczny order.

Pamiętam, że w Perth było, i jak mówisz nadal jest, mnóstwo studiów rehabilitacyjnych…
Co drugi fizjoterapeuta ma studio Pilates w swojej praktyce. Chociaż wielu z nich zauważyło, że bardzo trudno prowadzi się zajęcia półprywatne, gdy ćwiczący są w trakcie rehabilitacji.

Sama prowadząc zajęcia dla czterech osób muszę się nieźle nabiegać między ludźmi, co chwilę poprawiać technikę i każdemu proponować inne ćwiczenie. Jednak nie wyobrażam sobie, by klientka, która ma chociażby vertigo albo poważne problemy z kręgosłupem i nie jest w stanie położyć się na plecach, mogła przyjść na grupowe zajęcia na reformerze, gdzie kilkanaście osób wykonuje te same ćwiczenia.
Jeśli chodzi o zajęcia grupowe na reformerze to każdy decyduje, czy chce i może przyjść na nie przyjść. Musi mieć świadomość, że tam nie ma pracy personalnej. Instruktor uczy świadomości, ćwiczeń, daje wyzwanie, stopniuje poziom trudności, jednak indywidualna korekcja jest ograniczona, nie tylko w czasach pandemii, ale także ze względu na utrzymanie pewnego rytmu i tempa prowadzonych zajęć. Aczkolwiek taki model biznesowy powoduje, że każdy może chodzić na Pilates i to jest modne. Niedawno rozmawiałam z moją klientką, która przyjeżdża 15 kilometrów, żeby u mnie ćwiczyć już od 10 lat. Powiedziała mi, że podczas spotkania ze znajomymi zapytano ją gdzie chodzi na Pilates, duże było ich zdziwienie gdy dowiedzieli się iż pokonuje taką trasę, aby poćwiczyć, skoro po drodze znalazłaby jeszcze z 10 innych studiów. Na szczęście mam możliwość skorzystania z GYROTONIC®. W dzisiejszych czasach, by przyciągnąć klientów można mieć albo studio lokalne albo trzeba mieć coś wyjątkowego, żeby się wyróżnić.
Sam Pilates na macie zostaje wypchnięty przez studia Pilates na reformerze. Ponadto bardzo popularne są studia jogi oraz od kilku lat studia z barre, łączące balet, fitness oraz Pilates na macie, wszystko w szybszym tempie i bardziej funkcjonalnej formie. W dodatku mamy mnóstwo klubów fitness, czasami oddalonych od siebie o 40 metrów. Powstaje też mnóstwo studiów treningu personalnego. W czasie pandemii ludzie zaczęli pracować w domu i pojawiło się dużo przestrzeni pod wynajem. Teraz w nich otwierają się całodobowe kluby fitness.

Bogna ćwiczy na gyrotonic

Bogna na Gyrotonic®

 

Przyznaję, że jak byłam w Perth dziwiło mnie to, że na ulicach jest pusto. W Polsce, gdy robi się cieplej ludzie biegają, jeżdżą na rowerach, chodzą na spacery. Mówi się przecież, że australijskie społeczeństwo jest aktywne, ale na zewnątrz tego nie widać. 
Niektórzy wybierają się na plażę, na baseny, trochę do parku. Po ulicach nikt nie chodzi. Większość idzie do siłowni, klubów, studia Pilates itd.

W Australii istnieją stowarzyszenia związane z Pilatesem.
Tak, są dwa. Ja jestem członkiem Australian Pilates Method Association. Mamy cztery poziomy członkostwa – czwarty jest najwyższy: to zależy od doświadczenia, zrobionych kursów i godzin przepracowanych z klientami. Fitness też ma takie stowarzyszenia.
Każdy w Australii musi być członkiem jakiejś organizacji, aby otrzymać ubezpieczenie i pracę. Nikt nie zatrudni cię bez członkostwa w profesjonalnej organizacji. Dodatkowo członkostwo w organizacjach jest na pewien czas np. abym mogła utrzymać swój poziom czwarty członkostwa w APMA, jestem zobligowana co roku wykazać tzw. „CEC points”, czyli punkty kontynuacji nauki, muszę uczestniczyć w warsztatach kursach, które mają odpowiednią liczbę punktów albo sama powinnam starać się o akredytację swojego kursu dzięki czemu i ja otrzymam Punkty CEC oraz mogę je przekazać instruktorom, których nauczam. Nie jest łatwo przejść przez akredytację. To bardzo długi i wymagający proces.

Czy każdy może należeć do takiego stowarzyszenia, czy jest jakiś egzamin?
Nie możesz się zapisać, jeśli nie przeszłaś akredytowanych kursów. U nas nie każdy z ulicy może się określić mianem prezentera. Jeśli prowadzisz szkolenie, uczysz innych, musisz wystawić certyfikat, który będzie przez takie stowarzyszenie zatwierdzony. Nie wystarcza przekazanie wiedzy z Pilatesu czy fitnessu, do całości musisz doadać szkolenie z m.in. BHP, pierwszej pomocy, informacje jak prowadzić studio itp.

Jakie są pilatesowe trendy w Australii, co się zmienia?
Pojawia się przejście do tzw. Contrology 2, czyli bardziej fitnessowej formy Pilates. Oznacza to, że pracujesz w zakresie bezpieczeństwa, ale dajesz ludziom wycisk, żeby poczuli swoje ciało. Czy zrozumieją wszystkie połączenia mięśniowe podczas 50-minutowych zajęć? Nie jestem pewna. Jednak to nie jest istotne. Ważne jest, aby ludzie wyszli z treningu zadowoleni, by czuli że pracowali. Dziesięć lat temu miałam dużo chętnych na zajęcia prywatne. Teraz są nimi zainteresowani tylko ci, którzy chcą się dowiedzieć więcej o ciele, mają jakiś uraz, przechodzą rehabilitację. A gdy rehabilitacja się skończy, decydują się na zajęcia grupowe. Wiele z tych osób nadawałoby się nadal na zajęcia prywatne np. są po wymianie stawu biodrowego, mają ból pleców, bardzo pogłębioną lordozę w odcinku lędźwiowym kręgosłupa czy nieprawidłowy wzorzec oddechowy – jednak oni wciąż wybierają treningi grupowe na matach czy barre. Taka osoba też szybciej zdecyduje się na treningi na reformerach w sieciówce niż na trening personalny w studiu, bo jest po prostu taniej i trendy. Jakiś czas temu Pilates na reformerze był ekskluzywny, teraz jest powszechny. Jak dawniej ludzie myśleli że Pilates to tylko Mat Work, tak teraz widzą to jako Reformer, a pozostały sprzęt np. cadillac czy wunda chair nadal nie są dobrze znane.

Czy zdecydowałabyś się prowadzić zajęcia w sieciówce?
Jestem zakochana w rehabilitacji, a zajęcia grupowe na reformerze prowadzę już od 20 lat. Do sieciówki bym nie poszła, nie dlatego, że nie chcę prowadzić zajęć grupowych tylko brak atmosfery mnie powstrzymuje. Pojedyncze studia także prowadzą zajęcia grupowe, ale tworzymy pewną społeczność. Nie zgadzam się by Pilates był czymś ekskluzywnym, więc dobrze że staje się on bardziej dostępny. Jednak sieciówki nie zwracają uwagi na osiągnięcia nauczyciela Pilates, nie liczy się, że ktoś inny ma dyplom, czy długoletnie doświadczenie, wręcz nie chcą takiej osoby ponieważ nie chcą płacić więcej. W sieciówkach w Australii najczęściej zatrudnienie znajdują instruktorzy po weekendowym kursie na reformerze lub online.

Bogna ćwiczy na reformerze

Bogna w swoim studiu.

 

Spróbujmy trochę powróżyć, jak będzie w Polsce?
Myślę, że w momencie, kiedy pojawią się studia z takimi grupowymi zajęciami na reformerach na zasadzie członkostwa, to się to przyjmie. Pilates jest dla każdego. Joseph powiedział, że „cała ludzkość kiedyś będzie wykonywała jego ćwiczenia”. Zajęcia grupowe to nie jest już system, który on wymyślił, ale sądzę, że by mu się podobało, bo chciał aby jego metoda była ćwiczona na całym świecie, by nie była tylko dla ludzi, którzy mają pieniądze. A sam przecież też prowadził zajęcia grupowe.

Tymczasem zmienia się rynek w Polsce. W Warszawie niebawem startuje studio z 10 reformerami: Polka Pilates przy ul. Koszykowej 33. Postanowiła je otworzyć Kornelia Samanta zainspirowana tym, co zobaczyła zagranicą. „Mieszkałam w Dubaju i tam odkryłam reformery, które pokochałam już po pierwszej 50 minutowej sesji! Od tamtej pory ćwiczyłam nie tylko jogę, ale chodziłam na zajęcia pilates reformer 1-2 razy w tygodniu. Tego odkrycia dokonałam zupełnie przez przypadek, bo studio Yoga La Vie do którego najpierw uczęszczałam, w drugiej sali miało 6 studio reformerów od Balanced Body. Następnie 2 inne studia miały Allegro 2 Reformer i one spodobały mi się jeszcze bardziej. Wróciłam do Warszawy i chciałam kontynuować zajęcia, niestety okazało się, że w samej Warszawie są jedynie treningi indywidualne oraz duo i trio. W dodatku samemu trzeba sobie dobrać grupę – bez możliwości zajęć grupowych, na które można się zapisać przez aplikację/online. W grudniu 2020 postanowiłam, że zaoszczędzone przez lata pieniądze nie pójdą na kupno mieszkania, ale zainwestuję w otwarcie takiego studia – po to, aby inne osoby również miały możliwość poznania, jak wspaniała jest to forma ruchu, dbania o siebie i swoje ciało. Odezwałam się wtedy do Igi z Warsaw Pilates, którą zaprosiłam do siebie na herbatę, by o tym pomyśle porozmawiać i pełna optymizmu po spotkaniu i pod wpływem jej pozytywnej energii, przeszłam do działania. Kilka dni później poznałam Waldka z Balanced Body, który również niezwykle mi pomógł, nie tylko w szukaniu odpowiedniego lokalu, ale i bardzo przyjacielsko. Jednym słowem – świat temu sprzyjał. Drugi lokal, który oglądałam okazał się strzałem w dziesiątkę. W międzyczasie zaprosiłam do współpracy wspaniałe instruktorki – i tak oto – miejmy nadzieję – po majówce odbędzie się otwarcie. Mamy 10 reformerów Allegro 2. Zapisy będą odbywały się przez aplikację online/mobile”.

studio z reformerami ustawionymi koło siebie

Przygotowania do otwarcia Polka Pilates.

Możesz opublikować komentarz